Co roku, w ramach projektów inwestycyjnych,finansowanych przez Bank, ogłasza się w różnych krajach świata około 100 tys. różnego rodzaju przetargów dla sektora prywatnego. To ogromny rynek, wart 25 mld USD (80 mld zł) rocznie. W podziale tego globalnego tortu jednak praktycznie zupełnie nie uczestniczą firmy z Polski.
- Średnio w ciągu roku na te 100 tys. zleceń polskie przedsiębiorstwa wygrywają… 12, w dodatku głównie w kraju. Za granicą polskie firmy na tym rynku są prawie nieobecne – mówi Xavier Devictor, menedżer BŚ dla Polski i Krajów Bałtyckich.
Według danych organizacji, w latach 2007-12 podpisano na świecie około 600 tys. kontraktów, z czego zaledwie 20 zostało zdobytych przez polskie firmy za granicą. Najwięcej – 11 zleceń – na Ukrainie, reszta w Serbii, Bułgarii, Rumunii, ale też w Armenii czy Republice Burundi.
- Polscy przedsiębiorcy powinni być świadomi, jak duże możliwości dają im kontrakty finansowane przez Bank Światowy, a realizowane poza Polską . To jest rynek, którego potencjał jest niedoceniany – mówi Xavier Devictor.
Na zarobek mają szansę firmy z właściwie wszystkich sektorów. Agencje rządowe, ministerstwa, które realizują projekty finansowane przez BŚ,zlecają właściwie wszystko – od dużych, wielomilionowych kontraktów drogowych, przez dostawę szczepionek czy ławek do szkół, aż po usługi biznesowe – projekty ITC, ekspertyzy, doradztwo. Do przetargu może podejść praktycznie każdy.
- Złożyć ofertę może każda firma, ale żeby wygrać, musi udowodnić, że jest w stanie dotrzymać warunków zamówienia, czyli że ma doświadczenie, sprzęt i kadry potrzebne do realizacji projektu – mówi Xavier Devictor.
Szef polskiego biura BŚ nie ukrywa, że konkurencja w tych przetargach jest duża. Polskie firmy muszą konkurować z firmami z całego świata. Jednak skoro polskie firmy wygrywają przetargi BŚ w kraju, pokonując konkurencję z Niemiec, Francji i innych krajów, to równie dobrze mogą wygrywać przetargi za granicą.
- Jeśli polskie przedsiębiorstwa są konkurencyjne w kraju, to znaczy, że są konkurencyjne wszędzie. Zasady, na jakich odbywają się nasze przetargi, są zawsze równe dla wszystkich – mówi Xavier Devictor.
Ja twierdzi, polskie firmy nie dlatego nie wygrywają zagranicznych przetargów finansowanych przez BŚ, że są słabe, ale dlatego, że po prostu nie próbują.
- Jasne, że dla polskich firm rynki afrykańskie to jest dość abstrakcyjna lokalizacja. Polska nie ma takich powiązań z tymi krajami jak na przykład Francja. Ale dla Korei Afryka również jest bardzo odległym rynkiem, a mimo to koreańskie firmy wygrywają tam 20 razy więcej kontraktów niż firmy z Polski – mówi Xavier Devictor.
Podaje przykład: polskie firmy pod względem wygranych przetargów w sektorze zdrowia są na 31. miejscu, zaraz za Beninem. Firmy z Salwadoru realizują o czterokrotnie więcej kontraktów, a z Tanzanii – dwukrotnie.
- Trudno uznać Benin, Tanzanię czy Salwador za potęgi w tym sektorze. Polskie firmy na pewno nie mają się na ich tle czego wstydzić – mówi Xavier Devictor.